Katecheza 7 - Polska –„Państwo bez stosów”

Stefan Żeromski pisał :”Polska (…)otwierała swe granice i gościnny dom dla zbiegów z całego świata, gdy w Europie płonęły stosy herezjarchów i wyznawców wolności sumienia”.

 Rok stulecia odzyskania niepodległości zaprasza nas do refleksji nad tym wyjątkowym wymiarem wielkiej tolerancji obecnej w historii naszego narodu i państwa. To przecież charakterystyczny rys naszej polskiej historii.

Gdzie tkwi źródło naszej wyjątkowej otwartości?
W głębokiej historii.

Oto w XI w po pogromach w Czechach-co odnotował tamtejszy kronikarz Kosmas -szukając schronienia, do Polski przybyli Żydzi.   Taki był początek „Paradis Judeorum” – „Raju Żydów”- jak nazywali nasz kraj nawet wrogowie Polski. Konsekwencje tego wydarzenia są obecne aż do dziś.
         
 Nasza polska ziemia stała się azylem dla prześladowanych w tak wielu miejscach  w stojącej –podobno – na o wiele wyższym poziomie kultury Europy. 

W wymiarze politycznym i międzynarodowym ta otwartość Polski i Polaków została zamanifestowana na soborze w Konstancji trwającym w latach  1414-1418. To właśnie tam polska delegacja, m.in. : abp Mikołaj Trąba, bp Jakub Kurdwanowski Paweł Włodkowic i słynny rycerz Zawisza Czarny wystąpiła
w obronie pogan.

W 1416 Paweł Włodkowic przedstawił w oparciu o nauczanie papieża Innocentego IV i myśl filozoficzną Arystotelesa w sposób uporządkowany i prawnie uzasadniony 2 tezy:

1) o prawie pogan do posiadania na mocy prawa naturalnego swojego państwa
albowiem  „wśród niewiernych może istnieć legalna władza i jurysdykcja”;

2) o koncepcji wojny sprawiedliwej, w której zaznaczono, że cesarz nie ma prawa legalizować niesprawiedliwej wojny ani szafować cudzymi ziemiami, zwłaszcza
z motywacji religijnej (jak wskazano: „do prawdziwej wiary należy ich przekonywać”).
         
Ta otwartość stała się szczególnie widoczna podczas reformacji rozpoczętej przez Lutra w 1517 roku i zaczęła dotyczyć nie tylko Żydów czy relacji państwowych, ale także sumienia i relacji międzyludzkich. To o niej – co ciekawe – pisał kalwiński, a więc protestancki teolog Teodor Beza jako o „diabelskiej wolności sumienia, która dziś w Polsce i Siedmiogrodzie rozpowszechnia tak wielką zarazę, jakiej nie tolerowały żadne pod słońce kraje”.

Jak zauważa prof. Tazbir obejmowała ona dziedzinę prawno-publiczną
i stosunki prywatne. Została zagwarantowana w wymiarze społecznym w 1574 r. Wtedy to szlachta zebrana na sejmie podczas bezkrólewia uchwaliła Konfederację Warszawską, która weszła w skład tzw. artykułów henrykowskich - musiał je potwierdzić  pod przysięgą każdy król elekcyjny.
Prof. Tazbir pisze: „Jej sygnatariusze zobowiązali się do nienarzucania wiary przemocą. Gdyby zaś władze zwierzchnie próbowały to czynić podpisana pod ustawą, szlachta miała się temu zdecydowanie przeciwstawić. Konfederacja gwarantowała jej pełna swobodę w wyborze wyznania”.

 Stanisław Kot tak opisuje jej konsekwencje : „od poglądów religijnych nie musi się uzależniać współżycia politycznego i towarzyskiego. Przez tę decyzję Polska wyprzedziła narody zachodnie, które dopiero przez strumienie krwi w bratobójczych wojnach  doszły do tej zasady”.

Nasz kraj stał się więc przysłowiową „Mekką” prześladowanych w całej Europie. Włoch Bonifacio d’Orio tak zachęcał znajomego do osiedlenia się w Polsce:
„Wielką, co mówię, największą miałbyś tu wolność życia wedle swej myśli
i upodobania, także pisania i publikowania. Nikt tu nie jest cenzorem”.

Oczywiście niedorzecznym byłoby przypuszczać, że tolerancja ta oznaczała uznanie wszystkich religii i wyznań za równe, kłamstwo za prawdę. Cała działalność kontrreformacyjna Kościoła, zwłaszcza zakonu Jezuitów, zmierzała do tego, by reformatorów przywrócić do Mistycznego Ciała Chrystusa – Wspólnoty Ludu Bożego pod przewodnictwem papieża. Przebiegała ona zgodnie z myślą księdza Skargi – „Tolerować herezję, tak, ale nie pomagać w rozwoju”. Dlatego katolicy na wiele różnych sposobów starali się głosić prawdę Chrystusa i budować niejako na nowo Jego Kościół.

Mogliśmy się z tym zapoznać choćby w katechezie o księdzu Skardze. Atakowano błędy, wpływano na decyzje ludzkie, ale nie stosowano instytucjonalnej uprawnionej przemocy. Jak zauważa ksiądz Jan Kracik: „Prawo międzywyznaniowego pokoju w Rzeczypospolitej, hamując argument siły, dawało pole sile argumentów, po jakie sięgali katoliccy i protestanccy polemiści .Miało to niezwykle duże znaczenie dla jakości rekatolizacji, której narzędziem była perswazja a nie przymus.”  Takie podejście, w dłuższej perspektywie, pomagało Kościołowi Chrystusa.

Oto rzeczywistość tolerancyjnej Polski. Jakie były jej źródła?

1) Interes władców średniowiecza potrzebujących ludzi znających mechanizmy gospodarcze, stąd przyjmowanie Żydów.
2) Doświadczenie wojny z Krzyżakami uzasadniającymi podboje religią.
3) Fakt wielonarodowości, a więc i wielowyznaniowości państwa, w którego granicach żyli prawosławni i muzułmanie – Tatarzy.
4) Potrzeba obrony wolności szlacheckiej. Wolność wyznania była w tym przypadku pochodną obrony wolności jako najwyższej wartości wobec niebezpieczeństwa jej zagrożenia  ze strony ewentualnego absolutystycznego władcy.
5) Odczucie, a może już świadomość, że jesteśmy braćmi i siostrami, że jesteśmy jednym narodem. Tę prawdę potwierdzają piękne słowa księdza Piotra Skargi zwalczającego reformację z całą mocą i zaangażowaniem : „Prawda, iż złe heretyctwo, ale ludzie dobrzy, złe błędy, ale natury chwalebne, złe odszczepieństwo, ale krew miła”.
6) Zmysł polityczny szlachty, gdy podróżując po Europie dostrzegała  straszne skutki wojen religijnych i za wszelką cenę chciała ustrzec od tego zła Polskę.
7) Pragmatyzm hierarchów Kościoła. Popierali oni tolerancję  wobec innowierców, ponieważ wielość wyznań protestanckich uświadamiała, że prawda jest w Kościele Katolickim, który jest  jeden, święty, powszechny i apostolski. Pomagało to w kontrreformacyjnej działalności.
            Oczywiście owo „państwo bez stosów” miało nie tylko blaski, ale i cienie.

Zdarzały się rozruchy skierowane przeciw innowiercom, zwłaszcza w większych miastach, np. w Krakowie, Poznaniu i w Wilnie. Zdarzały się rozbiórki zborów protestanckich. Te działania nie dotyczyły jednak szlachty i nie były – jak podkreślają historycy – elementem polityki państwa.

Trzeba także wiedzieć, że owe „cienie” tolerancji nie dotyczyły tylko katolików, ale i protestantów w odniesieniu do wiernych kościoła katolickiego czy też samych protestantów innych wyznań. Np. sami innowiercy pozbawili praw arian, czyli tzw. braci polskich. Prześladowali również katolików. Sam król Zygmunt III Waza musiał interweniować, by zabezpieczyć ich prawa w Prusach Królewskich
i Kurlandii, gdzie władzę sprawowali protestanccy książęta.

Świadomość tych faktów jest ważna, jako że w obiegowej, medialnej opinii, gdy słyszy się o przysłowiowych stosach, instynktownie – tak jesteśmy kształtowani przez wrogów Kościoła – myśli się tylko o inkwizycji. A to wcale nie jest  prawdą.

Jean Deumelou  w tekście „ Strach w kulturze Zachodu” podaje np. że  w wielu krajach więcej było stosów w rejonach protestanckich niż katolickich. Dlatego prof. Janusz Tazbir pisze : „ Stosunki wyznaniowe w Rzeczypospolitej XVI wieku należy rozpatrywać przez pryzmat ówczesnych stosunków europejskich. Dopiero wtedy wyjdzie w całej pełni polska tolerancja”.

Wydaje się, że nawet to krótkie spojrzenie na Polskę jako „państwo bez stosów” jest bardzo potrzebne, ponieważ sprawa tzw. tolerancji czy też tzw. nietolerancji była i jest wykorzystywana w walce politycznej i w sporach, które mają konkretny wymiar finansowy i gospodarczy. Także dla naszego kraju. Także współcześnie.

Posądzenie o ksenofobię, antysemityzm i nietolerancję to współczesna broń używana przez wrogów Polski i Kościoła. I niech nas to nie dziwi. Tak już było.

W 1724 r., 52 lata przed I rozbiorem, gdy Polska była już słaba i podatna na wpływy przyszłych państw zaborczych, w Toruniu za napad na świątynię
i kolegium jezuickie ścięto burmistrza i 9 mieszczan innowierców, odebrano luteranom świątynię i drukarnię.
   
 Sprawa ta była szeroko rozgłoszona przez pruską propagandę i psuła Polsce opinię przez długie lata. Co ciekawe-w naszym kraju rządził wtedy elekcyjny król August II Sas -  który w kraju  domagał się surowej kary dla mieszkańców Torunia, a poza jego granicami  rozpowiadał o polskiej nietolerancji i fanatyzmie, na które jedynym lekarstwem mogą być jego rządy absolutne.
  
  Tzw. tolerancję lub jej brak rozgrywano także w wymiarze międzynarodowym. W 1768 r. sejm pod wpływem Rosji i Prus uchwalił całkowitą swobodę kultu. Pod przykrywką tego prawa ukryty był jednak interes polityczny przyszłych zaborców. Jak zauważa ks. prof. Kracik: „ troska o tolerancję wychodziła z dążenia do destabilizacji wewnętrznej Rzeczypospolitej… i szukania pretekstu do ingerencji w jej sprawy.” I tak było, a za 4 lata I rozbiór Polski stał się faktem.
 
   Warto pamiętać o tym, że historia lubi się powtarzać.
   
 Czego nas może nauczyć ta katecheza?

Po pierwsze – mamy powód do dumy – Polska na tle Europy była „państwem bez stosów”.
Po drugie – musimy pamiętać, że współcześnie zarzuty o nietolerancję to broń, którą wykorzystuje się przeciwko Polsce. Musimy umieć się obronić. Możemy to zrobić, jeśli będziemy znać naszą historię.
Po trzecie – jako katolicy powinniśmy pamiętać, że najlepsza broń w walce
z niesprawiedliwym oskarżeniem to właśnie silna wiara, jej praktykowanie i wierne trwanie przy Kościele Chrystusowym. To także najlepszy sposób ewangelizacji we współczesnym świecie pozwalający  obronić naszą tożsamość bez przysłowiowych „stosów” i pokonać wszelkie herezje świata.
Po czwarte – musimy zdawać sobie sprawę, że współcześnie nietolerancja grozi nam katolikom praktykującym swoją wiarę . Wystarczy przywołać casus tzw.„ mowy nienawiści” wpisany w akty prawne Europy. Może on służyć jako uzasadnienie do zamykania ust głoszącym prawdę Ewangelii, przypominającym o grzechu. Przykład Rocco Buttiglione  zmuszonego do rezygnacji z ubiegania się o ważny urząd we władzach europejskich tylko dlatego, że przyznał się do wiary i wypowiedział -zapytany- swój pogląd na sferę życia moralnego – jest tutaj czytelnym znakiem.

Czy potrafimy się obronić ? Odpowiedź zależy od naszej świadomości, wiary i woli.

I na koniec modlitwa księdza Jerzego Popiełuszki:

„Wszechmogący Boże, Ojców naszych Panie! Pochylamy pokornie nasze głowy, by prosić o siłę wytrwania i mądrość w tworzeniu jedności, by prosić o Twoje błogosławieństwo. Wszystkich polecamy Twojej szczególnej opiece. Twojej mocy uzdrawiającej ludzkie serca. Chcemy wszystkim naszym winowajcom przebaczyć, jak Ty przebaczasz nam nasze winy. I zbaw od złego  nas wszystkich. Wysłuchaj Panie, prośby ludu swego. Amen”.